13.05.2014

Blizna Piąta

Czuję się okropnie. Wszystko mnie boli i nie mam już siły z tym walczyć. Wcześniej brałam środki przeciwbólowe, jednak teraz już przestały na mnie działać. Świetnie, no nie ? Znowu siedzę przed lustrem i czekam, a na co ? Sama nie wiem, po prostu czekam patrząc dalej na siebie. Przeglądam swoje odbicie i czuję obrzydzenie. Większość ludzi postrzega mnie jako silną, młodą i chamską dziewczynę w zasadzie to już kobietę, ale prawda jest zupełnie inna. Pod tą maską siedzi mała, przerażona dziewczyna przeglądająca swoje odbicie w lustrze, jednak ona nie widzi swojego odbicia. Widzi potwora z psychopatycznym uśmiechem. Potwora, który krzywdzi wszystkich, których kocha. Spoglądam jeszcze raz z niecierpliwością na zegarek. Jest dziesiąta. Powinnam być w szkole... wiem, że powinnam, ale nie miałam siły po wczorajszym dniu, a zasadzie dzisiejszej nocy. Zmusiłam się do zjedzenia truskawek, które niegdyś ubóstwiałam. Nie wytrzymałam czułam, że przytyję i miałam po części rację. Mimo wszystko to zawsze niepotrzebne dekagramy, które mogą przerodzić się w kilogramy. Dostałam od kogoś wiadomość...
Spojrzałam z niepokojem na ekran i zobaczyłam, że dostałam wiadomość od w zasadzie mojego "chłopaka" chociaż nie wiem czy mogę go nim nazwać? Czy mam do tego prawo, będąc taką zdzirą i suką ? No chyba nie... On nie zasługuje na kogoś takiego jak ja, ale mniejsza z tym. Spojrzałam na ekran, na którym wyraźnie pisało, że coś mu wypadło i teraz się nie spotkamy. Westchnęłam cicho... nie chciałam nic sobie robić. Nie chciałam znowu się ciąć, wymiotować, trenować, odliczać ile mogę zjeść, a ile nie. Po prostu nie miałam na to siły. Byłam od szóstej już ubrana, więc wystarczyło jedynie założyć glany i wyjść na dwór. Tak też więc zrobiłam.


~*~
Od jakiejś godziny szlajam się po mieście nie wiedząc co ze sobą zrobić. Brzuch mnie bolał jak cholera to samo głowa, jeszcze na dodatek byłam głodna, ale udawało mi się jak na razie dzielnie powstrzymywać przed skonsumowaniem czegoś. Ludzie patrzyli na mnie jak na nieudacznika i mieli rację. Jestem nieudacznikiem.... ja już przegrałam walkę o życie.
Policja przeszła obok mnie i nawet się o nic nie spytali. Spojrzeli na mnie dając mi do zrozumienia, że dla mnie nie ma już ratunku. Nie wierzą w to i jak w sumie też nie, ale dzięki swojej diecie próbuje. Może się uda ? A co jeśli nie ? Co jeśli nie wytrzymam ? Nawet nie chcę tak myśleć.
Weszłam do jakiejś pobliskiej kawiarni i zamówiłam late. Sama nie wiedziałam po co ? I tak to nic nie da... kiedyś kochałam kawę. Mogłam ją pic litrami, ale teraz boję się, że nawet od niej mogę utyć.
Obok mnie przysiadło się dwóch chłopaków. Wyglądali dosyć specyficznie jak na mój gust. Coś było na rzeczy, tylko nie wiem co. Nie pytałam, spojrzałam tylko na nich przelotnie, ale nadal nic nie mówiłam.
Nie lubię ludzi, a siebie nienawidzę. Nie chcę utrzymywać z nikim kontaktów.
Po dziesięciu minutach otrzymałam swoje zamówienie i tym samym ocknęłam się trochę ze swojego świata.
Nadal siedzieli przy mnie. Jeden z nich patrzył na mnie z pogardą, a drugi uśmiechał się przyjaźnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mari Krytyczna Biel