Takie pytania co chwila mi się nasuwały, a wraz z nimi równie dziwne myśli.
Kim ja jestem ? Czemu się przejmujesz ludźmi? Daj sobie spokój, skup się na czymś innym, daj sobie spokój. Tylko krzywdzisz innych, kretynko! Skończ....
Z zamyślenia wyrwał mnie jakiś głos. Zwróciłam głowę w stronę tych chłopaków. Dopiero teraz coś zauważyłam. Nie byli normalnymi ludźmi, to widać. A może to ja jestem nienormalna ? Sama nie wiem, już nic nie wiem. Chyba ogłupiałam już do końca. Co jeśli to nie ja jestem nienormalna, ale świat wokół mnie jest chory ? Za dużo myśli... za dużo bólu.
-Kim jesteś?-usłyszałam pytanie. Jak to kim jestem? Co ? Sama nie wiem kim jestem.... Jestem potworem, obrzydliwym, brzydkim demonem krzywdzącym innych ludzi... Nienawidzę siebie. Nienawidzę swojego ciała, nienawidzę swojego charakteru. Ty głupia kretynko, rozum w końcu, że nic nie znaczysz i to twoje odchudzanie nic nie da! Idiotko siedzisz w tym od roku i co ? Schudłaś i nadal jesteś potworem! Postaraj się bardziej.... Ale jak ?
-Może odpowiesz na pytanie. Wiesz kultura tego nakazuje-mruknął drugi chłopak. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że próbowali się ze mną porozumieć. Nic do mnie nie docierało, nie mam siły na to by myśleć...
-Kim jestem ? Nie wiem-odpowiedziałam spokojnie, biorąc łyk kawy. Spojrzeli na mnie jeszcze raz, a później na siebie.
-Masz problemy ?
-Może, a co książkę piszesz ?
~*~Nie wiem jak ani kiedy, ale umówiłam się z nimi jutro o tej samej porze na Saskiej Kępie. Mają mi coś pokazać i chyba naprawdę pójdę... Boję się, ale też i nie. Chce iść, jednak coś mnie powstrzymuje. Zwariowałaś idiotko, już naprawdę zwariowałaś... Weź się w garść, miałaś w końcu chudnąć, ale ten cholerny żołądek daje o sobie ciągle znać i boli z głodu. Musze jakoś oszukać organizm, to może tym razem ocet ?
~*~Wypiłam całą butelkę octu i udało się. Co prawda, prawie zwymiotowałam przez ten obrzydliwy posmak, ale dałam radę. Jest koło 15, a mi niezbyt śpieszy się do domu. Nie chcę tam wracać...
~*~
Boję się. Naprawdę się boję... zmusili mnie do jedzenia i mi niedobrze. Nie dam rady, a matka i reszta moich "przyjaciół" i nawet ON mnie powstrzymuje przed wymiotami. Czemu ? Dlaczego chcą bym cierpiała i czemu mi to robią? Dlaczego ja płaczę ? Dlaczego czuję się winna ich łez ? Czemu serce mi się kraja gdy widzę jak moja "mama"-osoba, która mnie skrzywdziła teraz załamuje ręcę i płacze? Czuję się jak głupia, gruba szmata...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz